PSZCZOŁY
Miesięczne zalecenia pasieczne
Styczeń
W styczniu pszczoły znajdują się w środku okresu zimowli .
Rodziny skupione są w kłąb , który zawieszony jest na pustych plastrach poniżej zapasów pokarmowych . Pszczoły zajmują puste komórki, a także przestrzenie międzyramkowe. Matka znajduje się w centrum kłębu gdzie temperatura wynosi ponad 20 stopni. Kulisty kształt kłębu zapewnia minimalne straty ciepła. Im bardziej na zewnątrz, tym temperatura jest niższa, zatem pszczoły „zmarznięte” z zewnętrznych warstw wnikają bliżej centrum, a ich miejsce zajmują pszczoły rozgrzane. To pulsowanie kłębu trwa całą zimę i jeśli pszczoły są młode i zdrowe bez trudu dotrwają do wiosny. Dawniej uważano, że matka w okresie zimowym całkowicie przerywa czerwienie. Dziś już wiemy , że tak nie jest. Matka przez cały okres zimowli może składać jaja, jednakże robotnice kierujące się warunkami zewnętrznymi, głównie temperaturą decydują, czy czerw będzie odchowywany. Jeśli na zewnątrz warunki nie są sprzyjające, jaja są zjadane. Zdarzające się zimą okresy ocieplenia powodują z kolei, że pewne ilości czerwiu są odchowywane. Przy występujących ostatnio często anomaliach pogodowych zimowy wychów czerwiu nie jest niczym nadzwyczajnym i niekoniecznie musi zmniejszyć szanse powodzenia zimowli, oczywiście pod warunkiem zgromadzenia wystarczającej ilości zapasów. Aby jednak ograniczyć ten zimowy wychów czerwiu część pszczelarzy w styczniu nie ociepla jeszcze swoich rodzin od góry.
Badania wykazały, że na zimowanie pszczół , zwłaszcza w pierwszej części zimowli, stosunkowo niewielki wpływ wywiera ocieplenie gniazd. Ważniejszy jest wiek pszczół i matki, wielkość rodziny, ilości zgromadzonych zapasów i wentylacja ula. Paradoksalnie silniejsza rodzina zużywa zimą mniej zapasów.
Jeśli w okresie zimowli wystąpią bardzo obfite opady śniegu i zasypane zostaną wylotki uli, nie należy się tym przejmować gdyż powietrze przedostaje się przez warstwy świeżego śniegu. O wiele bardziej szkodliwe byłoby odkopywanie uli i hałas z tym związany. Dopływ powietrza do wnętrza ula musi być jednak zachowany, dlatego też przed spodziewanymi opadami śniegu sprawdzamy, czy szyby postawione ukośnie na mostkach uli jeszcze jesienią, są na swoim miejscu. Zapobiegną one ewentualnemu zatkaniu otworu wylotkowego przez zlodowaciały śnieg. Wylotki pozostają dość szeroko otwarte, bez dodatkowego ścieśniania zatyczkami, wentylacja w powałkach lekko uchylona, lecz nie bezpośrednio nad gniazdem, tylko z boku.
W tym okresie zapewnienie spokoju w zimującej pasiece jest sprawą kluczową dla powodzenia zimowli. Dlatego też należy unikać wszelkich zbytecznych hałasów na pasieczysku. Nie powinny tam mieć dostępu zwierzęta gospodarskie i drób. Pszczelarz także powinien doglądać swych pszczół w tym okresie z dużym umiarem, raczej z dystansu. Nie potrzeba i nie należy „osłuchiwać” pszczół, co niegdyś zalecano, ponieważ możliwość pomocy pszczołom w tym okresie i tak jest praktycznie żadna. Zdarzające się ostatnio dość często wichury mogą spowodować wielkie straty w pasiece. Dlatego też warto sprawdzać na bieżąco, czy nasze ule są odpowiednio zabezpieczone przed przewróceniem, zrzuceniem daszków itd. Podczas wizyt w pasiece uzupełniamy zapas trutki na myszy wyłożony pod ulami i w pracowni.
Sporadycznie zdarzają się zimowe szkody wywoływane przez dzięcioły. W poszukiwaniu pszczół potrafią one rozbić nawet drewniane ule, nie mówiąc o styropianach co najczęściej oznacza zagładę rodziny. Niestety są to ptaki bardzo uparte i jeśli upodobały już sobie jakąś pasiekę trudno ich się pozbyć. W takim przypadku ule okrywamy szczelnie elastycznymi siatkami, starymi firankami itp. które na dole przysypujemy śniegiem lub umocowujemy deskami czy kamieniami , aby uniemożliwić ptakom dostęp do uli.
Niektórzy pszczelarze posiadający ule z produkowanymi obecnie siatkowymi dennicami pozostawiają te dennice całkowicie otwarte na zimę. Nie uważam tego za dobry pomysł. Aż tak wielki dopływ świeżego powietrza do ula w tym okresie nie jest potrzebny, za to wypadające pod ul martwe pszczoły i inne zanieczyszczenia mogą przywabiać myszy i ptaki. Hałas przez nie wywołany może znacznie pogorszyć warunki zimowli.
Czasami w styczniu temperatura podnosi się na tyle wysoko że następuje oblot pszczół. Zwłaszcza często zdarza się to na południu Polski, gdzie występuje wiatr halny. Dobrze jest obserwować pasiekę w tym czasie. Brak oblotu niektórych rodzin nie musi oznaczać że dzieje się z nimi coś niedobrego. Wręcz przeciwnie, rodzina być może jest w dobrej formie i nie potrzebuje jeszcze oblotu oczyszczającego. W każdym razie nie należy wtedy otwierać ula i robić przeglądu. Najkorzystniej dla przebiegu zimowli jest jednak, gdy w styczniu panuje stała, chłodna lub mroźna pogoda. Zużycie pokarmu wynosi wtedy zazwyczaj tylko 1kg przez cały miesiąc. Warto jednak pamiętać, ze stosowanie jesienią kwasu szczawiowego może podnieść zimowe zużycie zapasów nawet o 2-4 kg.
Zimą obserwujemy zjawisko „wypryskiwania” z uli pojedynczych pszczół , które następnie giną na śniegu. Jest to jeden z przejawów instynktu higienicznego pszczół. Pszczoła która czuje nadchodzącą śmierć np. z powodu nosemy opuszcza ul, aby nie zarażać swoich sióstr.
Jeśli mamy odpowiednie pomieszczenie można się już zabrać za remonty uli, przygotowanie ramek i sprzętu, porządki.
Wykorzystajmy mróz do dezynfekcji ramek. Ramki po wycięciu starej woszczyny starannie oskrobujemy i układamy „na krzyż” w stosikach pod wiatą czy okapem, tak aby miał do nich dostęp mróz i promienie słoneczne. Potem na wiosnę wystarczy lekkie opalenie płomieniem palnika gazowego i już będzie można wprawiać węzę. Kto jeszcze nie przetopił starej woszczyny najwyższy czas aby zrobił to styczniu. Dobrze jest już teraz wymienić ten wosk na węzę, bo później, bliżej sezonu mogą występować jej chwilowe braki .
Styczeń to także dobry okres na pogłębianie wiedzy pszczelarskiej. Odbywają się szkolenia, konferencje, spotkania okolicznościowe , związkowe zebrania sprawozdawcze. Warto w nich uczestniczyć, aby dowiedzieć się czegoś nowego, wymienić doświadczenia, czy chociażby spotkać się w gronie koleżeńskim. Jest to też najlepszy okres, aby sięgnąć do biblioteki, odświeżyć sobie zapomniane wiadomości, lub też przejrzeć któreś z czasopism pszczelarskich ukazujących się teraz w bardzo pięknej szacie graficznej. Jeśli w domu jest komputer można poszukać w Internecie pszczelarskich stron. A jest w czym wybierać.
Można też zacząć już planować przyszły sezon, a więc powiększenie pasieki zakup matek, ewentualne wędrówki. Wprawdzie zamówienia na leki, matki, odkłady czy sprzęt zostały złożone już jesienią, zawsze jednak jest możliwość wprowadzenia drobnych korekt do tych zamówień w momencie składania przedpłat. Warto o tym pomyśleć.
Jeśli planujemy znaczne powiększenie pasieki , budowę pracowni lub jakieś inne, większe inwestycje, warto zaczerpnąć informacji na temat możliwości skorzystania z pomocowych środków unijnych. Środki te są dostępne pod pewnymi warunkami dla wszystkich rolników, także dla pszczelarzy, a pomocą w ich zdobyciu służą specjaliści Ośrodków Doradztwa Rolniczego, mający swoje biura w każdym powiecie.
W miesiącach zimowych zazwyczaj intensywnie odbywa się handel miodem i innymi produktami z własnych pasiek. Niestety w tym roku niewielu jest pszczelarzy, którzy mają jeszcze miód do sprzedania.
luty
Luty jest ostatnim miesiącem zimowli. Dzień wydłuża się. Chociaż nie widać tego z zewnątrz w ulach pojawiają się pierwsze symptomy nadchodzącej wiosny. Z reguły w końcu tego miesiąca rodziny zaczynają odchowywać czerw. W związku z tym w środku kłębu , gdzie się znajduje, temperatura musi być podniesiona do ok. 34o C . Powoduje to z kolei wzrost zużycia pokarmu w tym także pierzgi. Jelito proste pszczół robotnic ulega wypełnieniu.
Najstarsze pszczoły opuszczają ul lub osypują się na dennicę. Rozpoczyna się najtrudniejszy okres w całorocznym cyklu rozwojowym rodziny.
W tym właśnie czasie, aby stworzyć najlepsze warunki rodzinom, pszczelarz powinien założyć górne ocieplenia gniazda jeśli nie uczynił tego wcześniej. Część pszczelarzy zaczyna już w tym okresie martwić się, czy aby wystarczy zapasów pokarmu do wiosny. Są to obawy uzasadnione, jeśli jesienią zbyt oszczędnie zaopatrzono pszczoły w cukier. Tych braków w okresie zimy nie da się niestety uzupełnić.
Niektórzy pszczelarze, chcący przyśpieszyć wiosenny rozwój stosują w lutym podgrzewanie rodzin za pomocą grzałek elektrycznych niewielkiej mocy instalowanych na dnie ula. Kilkuletnie doświadczenia pszczelarzy krakowskich wskazują jednak, że w wypadku posiadania mocnych rodzin w pasiece, zabieg ten jest niepotrzebny.
Tegoroczna zima ma korzystny przebieg dla zimowli pszczół. Niezbyt silne lecz stałe mrozy powodują, że nie następuje przedwczesne odchowywanie czerwiu. Zużycie pokarmu przez zimujący kłąb w tych warunkach jest niewielkie. W mojej pasiece w Myślenicach waga wykazała zużycie w listopadzie 1kg zapasów, w grudniu 1kg , w styczniu 0,8 kg.
Chwilowe ocieplenie jakie miało miejsce w okolicach Bożego Narodzenia spowodowało oblot śródzimowy pszczół w niektórych pasiekach. Traktujemy to jako zjawisko korzystne, dające naszym pszczołom większe szanse na przetrwanie pozostałych mroźnych tygodni.
Marzec
W marcu z reguły rozpoczyna się wiosna w pasiece. Sygnałem jej nadejścia jest oblot wiosenny. Pszczelarze zawsze z niecierpliwością oczekują tego wydarzenia aby ocenić przebieg zimowli i rozpocząć nowy sezon w swojej pasiece.
Wczesna wiosna jest dla pszczół okresem bardzo trudnym. Przy niskiej i zmiennej temperaturze zewnętrznej, w gnieździe musi być utrzymana wyższa temperatura , konieczna do wychowu czerwiu. Wzrasta więc zużycie zapasów i co za tym idzie zawilgocenie gniazda. Rodzina składa się z pszczół coraz starszych , wzrasta odsetek osobników porażonych pasożytami nosemy . Pszczelarz powinien ułatwić rodzinom przetrwanie tego okresu. Służy temu m.in. obserwacja pierwszego wiosennego oblotu.
Przy słonecznej pogodzie i temperaturze 12-15 stopni pszczoły masowo opuszczają ul i dokonują oblotu oczyszczającego. Aby im to ułatwić usuwamy szyby zakrywające mostek i ewentualnie wkładki zwężające wylotek. Usuwamy także martwe pszczoły tarasujące otwór wylotkowy. Masowy i krótkotrwały oblot trwający 30-40 minut oznacza dobrą kondycję rodziny. Oblot słaby może oznaczać głód lub porażenie nosemozą. W pasiekach dobrze prowadzonych, nie ma potrzeby dokonywania już wtedy przeglądu wszystkich rodzin. Ograniczamy się tylko do kontroli rodzin podejrzanych tzn. latających słabo, lub w ogóle się nie oblatujących. Przegląd musi trwać jak najkrócej, aby nie wyziębić gniazd. Szybka ocena stanu rodziny dotyczy tylko ilości zapasów, obecności czerwiu i ewentualnie wystąpienia nosemozy. Koniecznie należy wymienić wilgotne maty i poduszki . Można też szybko podmieść lub wymienić dennice. Pierwszy wiosenny oblot odbywa się często przy zalegającej jeszcze w pasiece pokrywie śnieżnej. Wiele pszczół zdezorientowanych odbijającymi się od śniegu promieniami słonecznymi siada na jego powierzchni. Część z nich krzepnie i pozostaje . Jest to zjawisko naturalne. Giną w tym wypadku najsłabsze i chore osobniki , które stanowiłyby balast i źródło zakażenia dla innych pszczół.
Po zimowli stan zapasów powinien wynosić minimum 4-5 kg Jeśli zapas jest mniejszy trzeba podać ciasto cukrowe lub jeszcze lepiej cukrowo- pyłkowe w porcjach po 0.5 kg/ul . Stosowanie syropu w tym okresie jest trudne, gdyż pszczoły nie chcą go pobierać, a także szkodliwe, ponieważ oziębia gniazdo i dodatkowo osłabia pszczoły.
Podawanie ciasta pyłkowego jest jedną z metod przyspieszania rozwoju wiosennego rodzin i w pasiekach intensywnych , nastawionych na pożytki wczesne jest zabiegiem stosowanym rutynowo. Problem zaopatrzenia rodziny w pyłek tej wiosny jest szczególnie istotny, gdyż w roku ubiegłym z powodu fatalnej pogody w niektórych rejonach pszczoły zebrały mało pyłku i do zimowli zgromadziły wyjątkowo niskie zapasy pierzgi. Tymczasem obecność pierzgi w gnieździe jest warunkiem niezbędnym do właściwego wiosennego rozwoju czerwiu. Zanim matka rozpocznie czerwienie , wcześniej pyłkiem odżywione muszą być pszczoły karmicielki, aby mogły wytwarzać mleczko pszczele, pokarm dla matki i młodych larw. Ciasto można wykonać z własnego pyłku, lub nabyć go u innych pszczelarzy, przy czym należy zwrócić uwagę na czystość pyłku. Szczególnie chodzi tutaj o ewentualną domieszkę fragmentów zmumifikowanych larw pszczół chorych na grzybicę. Ich obecność jest niedopuszczalna.
Wykonanie ciasta we własnym zakresie nie sprawia trudności. Zmielone obnóża pyłkowe mieszamy z cukrem pudrem dając minimum 30% pyłku. Im wyższy procent pyłku tym lepiej. Dodajemy następnie rozgrzany, płynny miód lub wodę i zagniatamy aż do uzyskania jednorodnej masy ciasta. Nie powinno ono być zbyt rzadkie, gdyż podgrzane ciepłem gniazda będzie spadać na dno ula i zostanie niewykorzystane. /Orientacyjne proporcje składników ciasta: 1000 g cukru pudru z pyłkiem : 250 g miodu./
Ciasto zakładamy ponad gniazdem na górnych beleczkach ramek, na podkładce papierowej, lub w specjalnych podkarmiaczkach, zapewniając dostęp pszczół i ocieplając od góry poduszką. W ulach styropianowych wyjmujemy jeden „pajączek” z otworu wentylacyjnego w powałce ponad gniazdem i wkładamy tam placek uformowany z ciasta, zakrywając następnie otwór styropianowym krążkiem. Podawanie ciasta w porcjach co kilka dni powinno trwać aż do momentu pojawienia się naturalnych, większych źródeł pyłku /np. zakwitnięcia iwy/.
Innym stosowanym przez pszczelarzy sposobem zaopatrzenia rodziny w pierzgę jest wstawianie po pierwszym oblocie wiosennym do rodzin plastrów z pierzgą, które mamy zmagazynowane w pracowni. Plaster taki wstawiamy obok gniazda, na miejsce plastra z pokarmem, który na pewien czas przenosimy za zatwór , aby w tym krytycznym okresie nie zwiększać pojemności gniazda.
Przy okazji oblotu należy pobrać próbki martwych pszczół do badania na obecność chorób i pasożytów. Próbka oznaczona numerem ula powinna liczyć min. 50 pszczół. Lepiej jednak jeśli będą to nawet całe osypy zebrane z dennicy. Próbki muszą być dobrze wysuszone i opakowane w papierowe , a nie foliowe torebki. Należy opisać i wysłać do badania które bezpłatnie wykonuje Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Dokładniejsze informacje pod adresem: www.opisik.pulawy.pl. /zakładka aktualności – CCD/.
Jeśli podczas kontroli stwierdzimy, że któraś rodzina osypała się, ul ten powinniśmy usunąć z pasieczyska , lub przynajmniej szczelnie zamknąć , aby nie wchodziły tam obce pszczoły. Jeśli w ulu takim pozostał pokarm w ramkach, a ramki pobrudzone są kałem, oznacza to silne porażenie nosemozą i ramek takich w żadnym wypadku nie wolno poddawać innym rodzinom. Należy przeznaczyć je do przetopienia, a ul musi być wyczyszczony i zdezynfekowany.
Rodzinom słabym należy zwęzić wylotki, a gniazda dobrze ocieplić. Ramki nie obsiadane przez pszczoły usuwamy za zatwór.
Trzeba tu zaznaczyć, że osyp zimowy nie powinien być zbyt duży. Jeśli na dnie ula leży gruba warstwa martwych pszczół, a na ramkach pozostało ich niewiele ,źle świadczy to o pszczelarzu . Przyczyną obfitego osypu są jego błędy . Wymienić tu możemy niewłaściwe kierowanie rozwojem rodziny w drugiej połowie lata i jesienią w wyniku czego do zimowli poszły stare pszczoły, podkarmienie zbyt małą ilością cukru na zimę, zazimowanie rodzin słabych lub chorych, oraz rodzin ze starą matką.
W tym ostatnim okresie przed sezonem pszczelarz powinien przygotować sprzęt i ule. Oczyszczone i zdezynfekowane ramki przeznaczone na węzę naciągamy drutem. Całość sprzętu poddajemy dezynfekcji. Teraz też zaopatrujemy się w węzę, gdyż w kwietniu i maju bywają czasem kłopoty z jej nabyciem.
Po obserwacji pierwszego oblotu rodzinom naszym zapewniamy spokój i nie nękamy ich niepotrzebnymi przeglądami. Na pasieczysku należy jednak uruchomić poidło z czystą wodą. Jeśli konstrukcja ula na to pozwala /np. w ulach styropianowych/ wodę podajemy każdej rodzinie w podkarmiaczkach słoikowych przez otwory w powałkach. Jest to bardzo ważny zabieg w tym okresie. Pszczoły wychowujące czerw muszą mieć dostęp do świeżej wody. Często więc wylatują z ula nawet przy bardzo niskiej temperaturze, a dodatkowo pobierając wodę z naturalnych cieków, która może mieć temperaturę bliską 0o C nadmiernie ochładzają swój organizm. Wiele z nich wtedy ginie i nie powraca już do ula. Wprawdzie , jak wykazały badania, rodzina wysyła do tej najbardziej ryzykownej i niebezpiecznej pracy osobniki najstarsze, jednak straty mogą być znaczne.
W okresie wczesnowiosennym w niektórych rodzinach ujawnia się groźna choroba zwana przez pszczelarzy nosemą . Jak stwierdzono, pierwotniak Nosema apis jest obecny w większości pasiek i rodzin w całej Europie. Jego namnażanie następuje w przewodzie pokarmowym pszczoły. Na to potrzeba jednak czasu , dlatego też rozwój choroby i zaostrzenie objawów następuje u starszych pszczół w końcowej fazie zimowli i na przedwiośniu. W sezonie, gdy wymiana pokoleń jest szybka, a robotnice żyją tylko kilka tygodni, porażenie pierwotniakiem jest znikome. Objawami ostrej nosemozy są : biegunka pszczół ich osłabienie i masowe zamieranie. Plastry i ściany wewnętrzne ula są powalane brunatnymi odchodami, w których znajdują się miliony przetrwalników pasożyta. Choroba w tym okresie zwykle postępuje błyskawicznie. W ciągu krótkiego czasu ginie prawie cała rodzina, pozostaje garstka pszczół z matką. W takim wypadku żadne zabiegi lecznicze nie będą skuteczne. Rodzinę należy zlikwidować , a ul zamknąć aby nie rozszerzać zakażenia. Warto pamiętać, że po wycofaniu z handlu Fumagilliny jako oręż do walki z tą chorobą pozostają nam tylko zabiegi profilaktyczne. Do tej choroby dołączyła nowa plaga –Nosema ceranae zawleczona z Azji. Jak wykazują badania jest już w całej Polsce. Jest groźniejsza od „starej” nosemy lecz nie powoduje biegunki.
W marcu zaczyna pylić leszczyna. Zdarza się że i wcześniej. Pszczoły jednak rzadko ją wykorzystują z powodu niekorzystnych warunków pogodowych. Zakwitają też przebiśniegi i dereń jadalny. Czasami pod koniec miesiąca rozkwita iwa. Każda słoneczna chwila jest wykorzystywana do ich intensywnego oblotu.
kwiecień
W kwietniu rozpoczyna się intensywniejszy ruch w pasiece , chociaż pogoda jest jeszcze często zmienna, zwłaszcza w pierwszej połowie miesiąca zdarzają się opady śniegu i nocne przymrozki. Pszczoły nadal wymagają szczególnej opieki pszczelarza. Matki zaczynają się rozczerwiać, ale rodzina jeszcze się nie powiększa gdyż wymierają pszczoły urodzone jesienią. Gniazda nadal trzymamy ciasne i dobrze ocieplone, gdyż przedwczesne poszerzanie może spowodować odwrotny do zamierzonego skutek.
Zaczynają kwitnąć pierwsze rośliny dostarczające znaczących ilości nektaru i pyłku , takie jak iwa, wierzby, klon zwyczajny, borówka. Tylko wyjątkowo silne rodziny mogą zgromadzić nieco miodu, przeważnie jednak pożytki te traktowane są jako rozwojowe.
W drugiej połowie kwietnia przy sprzyjającej pogodzie /minimum 15 stopni w cieniu/ przeprowadzamy główny przegląd wiosenny.
W dobrze prowadzonej pasiece jest to pierwszy przegląd który daje pszczelarzowi pełną informację o stanie rodzin.
Podczas tego przeglądu sprawdzamy stan zapasów pokarmu, który nie powinien nigdy spaść poniżej 4-5 kg, ilość i jakość czerwiu, stan matki , ewentualnie obecność chorób, oceniamy także ogólny stan rodzin. Przy ocenie stanu zapasów warto wiedzieć, że obustronnie poszyty plaster z zapasami o powierzchni 1 dcm2 waży ok. 0,4 kg.
Jakość matki możemy ocenić bez jej wyszukiwania, po wyglądzie i ilości czerwiu.
W tym czasie silne rodziny powinny obsiadać „na czarno” 6-8 ramek Dadanta lub 8-11 ramek wielkopolskich. Powinno być też wtedy przynajmniej 4-5 ramek zwartego czerwiu w ulach Dadanta i 6-7 ramek czerwiu w ulach wielkopolskich.
Brak czerwiu oznacza najczęściej bezmateczność , zaś czerw rozstrzelony matkę starą. Obecność tylko czerwiu „garbatego” oznacza strutowienie matki lub działalność trutówek. Jeśli posiadamy w pasiece matki zapasowe, np. w odkładach, a rodzina bezmateczna, lub z matką wadliwą jest silna, odkład z matką dołączamy do niej. Jeśli nie mamy matek zapasowych rodziny bezmateczne łączymy z innymi rodzinami.
Gniazd w tym czasie jeszcze nie poszerzamy, chyba że stwierdzamy obecność czerwiu na przedostatniej ramce. Jeśli nie ma wystarczającej ilości zapasów rodziny podkarmiamy niewielkimi dawkami syropu /nie wcześniej niż w okresie zakwitania agrestu/. Zabieg ten pobudza rodziny do rozwoju, podobnie jak odsklepianie zapasów zimowych, o czym powinniśmy pamiętać przy każdym przeglądzie. Wykonujemy to za pomocą odsklepiacza widelcowego , lub po prostu dłutem pasiecznym rysując powierzchnię zasklepu , aby spowodować wyciekanie miodu z ramek w bezpośrednim sąsiedztwie czerwiu. Postępujemy tak zwłaszcza gdy przygotowujemy rodziny do zbioru pożytków wczesnych /rzepak, sady, mniszek/.
Podczas przeglądu rodziny dzielimy na silne, średnie i słabe. Te ostatnie należy połączyć między sobą /nigdy nie dołączać do rodzin silnych gdyż istnieje ryzyko zarażenia wartościowej rodziny jakąś chorobą/. Pszczelarze bardzo często popełniają błąd pozostawiając słabe rodziny z nadzieją, że te rozwiną się w trakcie sezonu. Najczęściej przewidywania te nie sprawdzają się i pszczelarz cały rok dogląda te rodziny za darmo , nie uzyskując od nich miodu, a w przyszłym sezonie sytuacja się powtarza. Po połączeniu dwóch, a nawet trzech słabszych rodzin uzyskujemy natomiast rodzinę pełnowartościową .
Przed łączeniem rodziny spryskujemy syropem aromatyzowanym np. kroplami miętowymi , aby zapobiec ścinaniu się pszczół. W ulach wielokorpusowych rodziny łączymy zestawiając korpusy oddzielone gazetą bez wyszukiwania matek. Matkę, która pozostanie w połączonej rodzinie należy wymienić przy najbliższej okazji.
W drugiej połowie kwietnia często zachodzi potrzeba powiększania gniazda.
Dodajemy najpierw ramki młode ale już przeczerwione, obok ostatniej ramki z czerwiem. Zwracamy uwagę , aby dość ciasno zestawiać ramki co pomaga utrzymać ciepłotę gniazda.
W ulach wielokorpusowych zaleca się w tym czasie przestawić korpusy /jeśli rodziny zimowały w 2 korpusach/ na razie bez dodawania ramek. Zabieg ten powoduje, że matka przechodzi do korpusu górnego z pustymi ramkami , gdzie jest wyższa temperatura , zyskując wiele miejsca do czerwienia, a pszczoły przenoszą pokarm z dołu do góry co stwarza wrażenie pożytku i pobudza rozwój. Sposób ten zalecany przez W. Ostrowską nie jest przez wszystkich praktyków uważany za celowy i konieczny. Trzeba to sprawdzić i ocenić we własnej pasiece.
W ogóle zachęcam pszczelarzy do eksperymentowania. Oczywiście nie wszystko trzeba „odkrywać” od nowa, ale polecane przez naukowców lub praktyków rozwiązania zawsze warto zweryfikować w swoich warunkach.
Jeśli pogoda jest dobra i rodziny silne możemy złożyć ramki do jednego korpusu, dać kratę odgrodową i drugi korpus ze starszymi ramkami. W sprzyjających warunkach uda nam się może uzyskać trochę wiosennego miodu na który z niecierpliwością czekają już nasi odbiorcy.
W tym czasie zaczynamy ostrożnie poszerzać wylotki w silnych rodzinach. Zapewniamy też stałą wentylację wywiewną , jednak z umiarem , aby nie oziębić gniazda.
Niektórzy pszczelarze w końcu kwietnia wykonują zabieg wyrównywania sił rodzin w pasiece. Polega on na przenoszeniu ramek z czerwiem krytym , albo nawet i z młodą pszczołą z rodzin najsilniejszych do słabszych. Jest to zabieg dość pracochłonny i raczej trudny do wykonania w większych pasiekach, a poza tym jak wykazały doświadczenia doktora Marcinkowskiego w Puławach nie przekłada się on na zwyżkę produkcyjności rodzin w trakcie sezonu. Może mieć jednak znaczenie jako wczesny zabieg przeciwrójkowy.
Jest teraz również dobry moment , aby zdezynfekować puste ule po spadłych lub połączonych rodzinach i przygotować je do ewentualnych rojów lub odkładów. Rozpoczynamy od usunięcia z ula ramek , mat i innych elementów ruchomych. Ramki oskrobujemy usuwając woszczynę, którą ubijamy w workach foliowych, lub zaraz przetapiamy . Sam ul starannie oczyszczamy z martwych pszczół, resztek wosku i kitu. Ewentualne ubytki drewna i szpary szpachlujemy.
Najlepszym sposobem dezynfekcji wnętrza ula jest opalenie go płomieniem palnika gazowego połączonego z butlą turystyczną. Identycznie postępujemy z ramkami i elementami ruchomymi ula. W braku palnika gazowego można wypalanie przeprowadzić inaczej. Ściany i dno oczyszczonego ula skrapiamy denaturatem np. za pomocą miotełki przykrywamy powałką i podpalamy . Ten krótkotrwały pożar wystarczająco odkaża ul.
Oczywiście tego sposobu nie możemy zastosować do uli styropianowych. W tym wypadku po oskrobaniu wosku i kitu korpusy i pozostałe elementy uli myjemy ciepłą wodą z detergentami , a następnie płuczemy i suszymy na słońcu. W wypadku stwierdzenia choroby zakaźnej ul trzeba wymyć gorącym 2 % -owym roztworem sody żrącej, a potem dobrze wypłukać. Przy tej czynności musimy używać rękawic gumowych i okularów chroniących oczy.
Z zewnątrz ule malujemy farbą olejną. W razie potrzeby wymieniamy pokrycie daszków. Papę można zakonserwować preparatami bitumicznymi dającym srebrzystą powłokę.
W pracowni przygotowujemy węzę w takiej ilości aby wymienić przynajmniej 1/3 wszystkich ramek w rodzinach. Przy wtapianiu węzy do ramek zwracamy uwagę , aby nie było przerwy między węzą , a dolną beleczką ramki. Jest to istotne w ulach wielokorpusowych. Istniejąca przerwa w zabudowie plastra może utrudnić przechodzenie kłębu w czasie zimowli do wyższej kondygnacji. Od góry pszczoły zawsze zabudują plaster bez żadnej przerwy.
W każdej pasiece ,większej , czy mniejszej powinny być prowadzone zapiski dotyczące wszystkich czynności pasiecznych, obserwacji i spostrzeżeń pszczelarza, ewentualnie warunków pogodowych, czy terminów zakwitania roślin pożytkowych.
Dobrze jest założyć „Książkę Pasieczną” , najlepiej o wymiarze A4, w której notować będziemy w każdym roku informacje o zabiegach w poszczególnych rodzinach, wymianie i pochodzeniu matek, zbiorach miodu, ew. chorobach, informacje fenologiczne i inne.
Oprócz tego konieczny jest roboczy zeszyt pasieczny, w którym notować będziemy na bieżąco, przy ulu wszelkie ważne informacje i uwagi, które potem przeniesiemy do Książki Pasiecznej.
Maj
Maj jest zazwyczaj pierwszym miesiącem w sezonie w którym następuje gwałtowny rozwój rodziny pszczelej. Giną ostatnie zimujące pszczoły a rodzina odnawia się. Tegoroczna wiosna przyszła nieco wcześniej i rozwój ten na większości obszaru województwa rozpoczął się już w kwietniu. Małopolska jako region jest bardzo zróżnicowana klimatycznie, co wynika z ukształtowania geograficznego i dlatego występują wyraźne różnice dotyczące zjawisk przyrodniczych , w tym nadejścia wiosny. Różnice np. pomiędzy Krakowem ,a Podhalem sięgać mogą nawet kilku tygodni, dlatego też podawane tu terminy musimy traktować orientacyjnie.
Wizyty pszczelarza w pasiece muszą być teraz częstsze i bardziej systematyczne. Praktycznie przynajmniej raz na tydzień musimy zajrzeć do każdej rodziny. Podczas takich wizyt oceniamy ilość i jakość czerwiu oraz powiększamy gniazdo. Jeśli już w kwietniu rozpoczęliśmy dodawanie ramek, najpierw młodych, ale już całkowicie odbudowanych, to teraz przystępujemy do poddawania węzy. Należy to robić zwłaszcza wtedy gdy obserwujemy już tzw. "pobielanie" brzegów komórek świeżym woskiem. Początkowo dajemy naraz nie więcej niż 1 ramkę węzy tuż obok ostatniej ramki czerwiu. Gdy jest ciepło i węza jest szybko odbudowywana możemy podawać następnie po 2, a nawet więcej ramek węzy naraz, wstawiając je między czerw kryty w środek gniazda. Trzeba zaznaczyć, że dodawanie jak największej ilości węzy jest bardzo korzystne dla rodziny z kilku powodów.
Po pierwsze, szybka wymiana ramek na nowe jest zabiegiem profilaktycznym, zapobiegającym rozwojowi wielu chorób w tym zwłaszcza nosemozy i grzybic.
Po drugie, pszczoły wylęgające się z młodych plastrów są większe i mają o 30% większą pojemność wola.
Po trzecie, odbudowywanie węzy w okresie maja jest jednym z podstawowych zabiegów przeciwrójkowych.
Tak więc powinniśmy stwarzać naszym pszczołom warunki do odbudowy jak największej ilości nowych ramek, mimo że produkcja 1 kg wosku "kosztuje" 3,5 kg miodu. Przyjmujemy, że rocznie powinno się wymienić przynajmniej 30-50 % ramek. Wykorzystajmy dobrą, tegoroczną pogodę i nastrój roboczy naszych pszczół do odbudowy jak największej ilości węzy, tym bardziej ,ze w zeszłym roku z uwagi na warunki pogodowe pszczoły odbudowały mało węzy.
Podczas przeglądów majowych dobrze jest mieć przy sobie odsklepiacz widelcowy. Za jego pomocą wydobywamy naraz po kilka poczwarek z krytego czerwiu trutowego i oceniamy w jakim stopniu są one opanowane przez pasożyta warroa destructor. W tym okresie, jeśli zabieg jesiennego zwalczania pasożyta był skuteczny nie powinniśmy spotykać samic warrozy prawie wcale. Powtarzanie wiosną leczenia jest niepotrzebne, a nawet szkodliwe, gdyż możliwe jest skażenie preparatami warrozobójczymi nowego miodu. Z tego samego powodu niedopuszczalne jest podawanie profilaktyczne jakichkolwiek leków, zwłaszcza antybiotyków i sulfonamidów, które było niegdyś zalecane, a dziś praktykowane jeszcze bywa przez na szczęście coraz mniej licznych, zacofanych pszczelarzy.
Podczas poszerzania gniazda do każdej rodziny należy dodać jak najwcześniej tzw. zmodyfikowaną ramkę pracy, tzn. ramkę bez węzy podzieloną listewkami pionowymi lub poziomymi na 2-3 segmenty, którą pszczoły zabudują komórkami trutowymi. Taką ramkę wkładamy w środek gniazda, aby szybko była odbudowana i zaczerwiona. Przy kolejnych wizytach systematycznie wycinamy zasklepiony czerw trutowy wraz z samicami warrozy, które chętniej zasiedlają komórki trutowe. Tak postępujemy aż do końca czerwca. Ta biologiczna walka z pasożytem ogranicza znacznie jego rozwój i pozwala uniknąć stosowania środków chemicznych wiosną i latem.
W ulach wielokorpusowych z początkiem maja możemy zastosować drugie już przestawianie korpusów, a następnie dopiero poszerzamy gniazdo młodymi ramkami i węzą, przy czym poszerzamy najpierw do końca górny korpus, a po kolejnym przestawieniu drugi z nich. Pamiętać tu jednak należy, że opóźnienie tej ostatniej operacji może doprowadzić do budowy dzikich plastrów wiszących z ramek górnego korpusu nad wolną przestrzenią w korpusie dolnym. W miarę dodawania ramek wycofujemy z uli maty i zatwory, stale również poszerzamy wylotki i wentylację uli.
Pod koniec miesiąca konieczne będzie założenie krat odgrodowych i nadstawek, aby w ten sposób przygotować rodziny do zbiorów miodu.
Wykorzystanie pożytków wczesnych.
Pożytki wczesne takie jak rzepak, mniszek i sady, czy klony mogą być z powodzeniem wykorzystane do produkcji znacznych ilości miodu tzw. "wiosennego" który jest poszukiwany przez konsumentów. Aby uzyskać ten miód trzeba jednak spełnić kilka warunków.
Pierwszym warunkiem jest posiadanie w tym okresie silnych rodzin dysponujących dużą ilością pszczół zbieraczek. Przygotowanie takich rodzin trwa już od lata poprzedniego roku, a wiosenne przyspieszanie rozwoju omawialiśmy już poprzednio. Wczesny wiosenny rozwój jest także cechą dziedziczną. Aby mieć rodziny zdolne do wykorzystania tych pożytków, trzeba wprowadzić do pasieki którąś z wielu dostępnych w kraju linii charakteryzujących się wczesnym wiosennym rozwojem.
Drugim warunkiem jest właściwe ułożenie gniazda polegające ogólnie na tym, aby oddzielić miód od czerwiu. W ulach tradycyjnych np. Dadanta gniazdo układamy w taki sposób, że nie poszerzamy go całkowicie, ale dajemy tylko tyle ramek ile w danym momencie może zaczerwić matka, a ponad tymi ramkami umieszczamy ramki nadstawkowe. W tej sytuacji cały świeży nektar znajdzie się w nadstawce. W ulach wielokorpusowych postępujemy podobnie. Czerw otwarty i młode ramki do zaczerwienia lub węzę układamy w dolnym korpusie
z matką ,a nad kratą umieszczamy np. półnadstawkę lub drugi korpus w którym ilość ramek jest taka sama jak w dolnym (nie muszą być pełne). Można tam umieścić także ramki z czerwiem na wygryzieniu. W bardzo silnych rodzinach gniazdo powinno zajmować 2 korpusy np. Ostrowskiej, lub wielkopolski, a trzeci ponad kratą spełnia rolę miodni.
Trzeci warunek to baza pożytkowa. Jeśli nie decydujemy się na wędrówki z pasieką np. na rzepak, to musimy zdawać sobie sprawę, że uzyskanie miodu z wczesnych pożytków możliwe jest tylko tam, gdzie nie występuje tzw. "przepszczelenie" terenu, czyli orientacyjnie nagromadzenie więcej niż 7 rodzin na 1 km2.
Jeśli teren wokół naszej pasieki jest przepszczelony, a naszym głównym pożytkiem towarowym jest np. spadź, możemy pożytki wczesne potraktować tylko jako rozwojowe. Wówczas wiosenne przyspieszanie rozwoju nie jest potrzebne, a nawet niewskazane, gdyż może prowadzić do powstania nastroju rojowego.
Zapobieganie rójce.
Rójka jest w nowoczesnej gospodarce pasiecznej zjawiskiem zdecydowanie niepożądanym. Dawno już dowiedziono, że nowo powstała rodzina (rójka) wraz z macierzakiem nie dają tyle miodu co rodzina nie wyrojona. Należy zatem zapobiegać rojeniu się pszczół. Służą temu następujące zabiegi:
– oddziaływanie na czynniki dziedziczne (wymiana ras i linii na mniej rojliwe, selekcja, nie wykorzystywanie matek rojowych),
– zapewnienie odpowiedniej przestrzeni w gnieździe i dobrej wentylacji poprzez dodawanie ramek, poszerzanie wylotków i wentylację górną,
– stosowanie węzy,
– wymiana matek na młode,
– zapewnienie pożytku,
– zrywanie mateczników.
W tym okresie wystąpić może w pasiece zgnilec łagodny zwany popularnie kiślicą. Jego pojawienie się wywołane bywa przez zbyt silne poszerzanie gniazd, nagłe oziębienie i korzystanie przez pszczoły z zanieczyszczonych źródeł wody. Zwalczanie polega na usunięciu zamarłego czerwiu, ociepleniu i podkarmieniu rodziny. Nie należy stosować antybiotyków.
Inną jednostką chorobową typową dla tego kresu może być zatrucie świeżym pyłkiem przy niedoborze wody, tzw. choroba majowa. Zwalczanie polega również na poprawie warunków bytowania rodziny i ewentualnym podawaniu wody do ula w okresach nielotnych.
Czerwiec
Czerwiec w sezonie pasiecznym to miesiąc największego rozwoju rodziny, a często także największych zbiorów miodu. W tym czasie matka osiąga maksymalną wydajność czerwienia. Wtedy też rodzina zużywa najwięcej pokarmu. Stwierdzono że w czerwcu jej potrzeby wynoszą ok. 30 kg miodu i 4-5 kg pyłku.
Obowiązkiem pszczelarza w tym okresie jest zapewnienie odpowiedniej ilości ramek na potrzeby czerwienia, a także na zmagazynowanie przyniesionego nektaru. Jeśli znamy dobrze warunki pożytkowe możemy próbować sterować czerwieniem matki w taki sposób, aby maksimum czerwienia rozpoczęło się ok. 50 dni przed spodziewanym pożytkiem, a skończyło na 30 dni przed jego przewidzianym zakończeniem.
Ta stara zasada Taranowa jest możliwa do stosowania tylko w wypadku stałych pożytków występujących w danym terenie. Nie ma ona praktycznie zastosowania w wypadku pasiek wędrownych wykorzystujących wiele różnych pożytków, a także w warunkach gospodarki na spadzi, której pojawienie się nie jest możliwe do przewidzenia. W takiej sytuacji konieczne jest utrzymywanie stałej, jak największej siły rodziny, a więc nie stosujemy okresowego ograniczania czerwienia matek.
W okresie czerwca zatem musimy zapewnić matkom dużo wolnych komórek do czerwienia. W ulach typu Dadant czy Warszawski poszerzony powinno to być minimum 9- 10 ramek. W ulach wielokorpusowych (Wielkopolski, Ostrowskiej) matkę zostawiamy na dwóch pełnych korpusach po 10 ramek. W chwili rozpoczęcia pożytku zakładamy kraty odgrodowe i miodnie. Równocześnie poszerzamy do maksimum wentylację poprzez całkowite poszerzenie otworów wylotkowych i zwiększenie wentylacji górnej, aby umożliwić samoczynny przepływ powietrza. Badania wykazały że w przeciętnych warunkach wilgotności i temperatury do usunięcia z ula 100 gramów wody (odparowanej z przyniesionego nektaru) potrzeba 2,5 m sześciennego powietrza. A ile powietrza potrzeba jeśli dzienny przybytek wynosi 2-3 albo i więcej kg? Stwierdzono, że w okresie letnim, pożytkowym, powietrze w ulu powinno wymienić się 100 – 300 razy/godzinę. Starajmy się ułatwić to pszczołom, aby niepotrzebnie nie zajmować robotnic wentylowaniem gniazda. Podobnie jak w maju nadal prowadzimy zabiegi przeciwrójkowe. Kontrolujemy także rodziny pod kątem zakładania mateczników rojowych. W ulach wielokorpusowych w tym celu unosimy lekko od tyłu górny korpus gniazdowy i sprawdzamy obecność mateczników zaglądając od dolnej strony tego korpusu. Stwierdzono, że większość mateczników jest w górnym korpusie, dlatego nie ma potrzeby sprawdzać korpusu najniższego. Mimo tych wszystkich zabiegów zawsze jednak trzeba mieć w zapasie puste ule w których obsadzimy ewentualne rójki.
Powiększanie pasieki.
Czerwiec jest najlepszym okresem w którym możemy powiększać pasiekę lub uzupełniać ewentualne straty zimowe. W rodzinach jest dużo czerwiu i młodej pszczoły. Pszczoły czują naturalny pęd do rozmnażania się. Stwierdziliśmy już w zaleceniach majowych, że rójka nie jest pożądanym zjawiskiem w naszych pasiekach, dlatego też w celu powiększenia stanu rodzin wykonujemy tzw. odkłady. Tworzenie odkładów dodatkowo może zapobiegać rojeniu się silnych rodzin a nie stanowi ich wielkiego osłabienia. Uzyskujemy więc nowe "sztuczne roje" bez negatywnych skutków rójki naturalnej. Metod tworzenia odkładów jest wiele. Podam tylko dla przykładu trzy popularne sposoby.
1) Z dwóch silnych rodzin wyjmujemy po 2-3 ramki z czerwiem krytym i młodą obsiadającą go pszczołą. Ramki te przenosimy do przygotowanego uprzednio ula. Obok ramek z czerwiem ustawiamy z obu stron ramki puste z magazynu. Do ramek tych można wlać po 1/2 szklanki czystej wody jako zapas na pierwsze dni dla młodej rodziny. Całość z boku ograniczamy zatworem, lub matą . Jeśli na przeniesionych ramkach było zbyt mało pszczół można jeszcze dodatkowo strzepnąć do odkładu z 1-2 ramek młodą pszczołę. Przy tych zabiegach należy bardzo uważać aby nie przenieść do odkładu matki. Po 3-4 godzinach do odkładu należy poddać matkę w klateczce. Ponieważ przez kilka pierwszych dni w nowej rodzince są tylko młode pszczoły nielotne, należy zadbać o wodę i pokarm w postaci rzadkiego syropu. Odkład także w ciągu pierwszych dni narażony jest na rabunek, który może doprowadzić nawet do jego zniszczenia. Dlatego też ul należy całkowicie zamknąć (przy zachowaniu dostępu powietrza) na kilka dni. Po 5 dniach / nie zaglądać wcześniej, gdyż poszukiwanie matki w tym czasie może doprowadzić do jej okłębienia/ sprawdzamy przyjęcie matki, a potem jej czerwienie, cały czas podkarmiając i chroniąc przed rabunkiem (zwężone wylotki) oraz w miarę rozwoju poszerzając nowymi ramkami. Odkłady można robić silne np. z 6 ramek z czerwiem lub słabe, nawet z 1 ramki czerwiu. Silne, wczesne odkłady mogą dać jeszcze zbiór miodu z pożytków późnych, słabe osiągną zaledwie siłę umożliwiającą przezimowanie.
2) Dzielenie rodzin "na pół lotu". Jest to metoda umożliwiająca szybkie powiększenie pasieki. Przy rezygnacji ze zbiorów miodu, tą metodą można powiększyć pasiekę nawet 4-krotnie w jednym sezonie. Podział przeprowadzamy w południe przy silnych lotach pszczół. Ul macierzysty odsuwamy w bok o 0.5-1 m. Symetrycznie z drugiej strony stawiamy ul pusty, najlepiej tego samego koloru. Teraz przenosimy połowę ramek z czerwiem i zapasami z "macierzaka" do pustego ula sprawiedliwie rozdzielając zapasy i czerw w różnym wieku. W tym czasie zbieraczki powracające z pożytku rozdzielają się także na dwa ule. Przesuwając na boki ule możemy regulować równomierność podziału zbieraczek. Powstają w ten sposób dwie nowe, pełnowartościowe rodziny z czerwiem, młodą pszczołą i zbieraczkami. Po 2 dniach sprawdzamy w którym ulu pszczoły założyły mateczniki, zrywamy je i poddajemy nową matkę. Następnie obserwujemy rodziny dodając ramki w miarę potrzeb i podkarmiając w razie braku pożytku. Gdy rodziny rozwiną się podział można powtórzyć, lub wykonać odkłady. Tym sposobem w jednym sezonie można np. z 5 rodzin dojść do 20.
3) Tworzenie odkładów w ulach wielokorpusowych. Zdejmujemy nadstawkę i kratę odgrodową. Do nadstawki przenosimy 4-5 ramek z krytym czerwiem z gniazda /drugiego korpusu/.Ramki dokładnie omiatamy z pszczół, aby nie przenieść matki. Zabrane ramki z czerwiem zastępujemy węzą. Zakładamy powrotem kratę odgrodową i nadstawek. Zamykamy ul. Przez noc młoda pszczoła obsiądzie ramki z czerwiem w nadstawce. Na drugi dzień ramki te przenosimy do nowego ula i dalej postępujemy tak samo jak w metodzie 1. Jest to metoda wygodna i dająca pewność, że do odkładu nie przenieśliśmy matki.
Czerwiec jest miesiącem pierwszych miodobrań. Po udanych zbiorach w maju odwirowujemy pierwszy miód, robiąc miejsce dla pożytku z akacji, maliny leśnej, łąk i pastwisk, a poźniej z lipy. Przy wczesnym pojawieniu się spadzi możliwy jest także jej pierwszy zbiór pod koniec miesiąca.
Często po zbiorach rzepaku następuje przerwa w pożytkach. Rodziny rozbudowane do znacznych sił, nagle stając się bezrobotnymi mogą łatwo wpaść w nastrój rojowy. Aby temu zaradzić można odebrać część pszczół z rodzin tworząc odkłady tzw. zsypańce zwane inaczej pakietami. Do przygotowanych zawczasu skrzynek – transportówek strzepujemy wszystkie pszczoły które obsiadają ramki w miodni ponad kratą odgrodową. Robimy to przy okazji odbierania z miodni poszytych, pełnych miodu ramek . Dla ułatwienia tej operacji możemy się posłużyć specjalnym lejem z blachy lub dykty. Pszczoły w ilości 1.5 – 2 kg skrapiamy zimną wodą z rozpylacza i pozostawiamy w skrzynce bez ramek , za to z obfitym dopływem świeżego powietrza, który zapewnia np. osiatkowana ściana skrzynki. Skrzynki przenosimy do chłodnego i ciemnego pomieszczenia np. piwnicy i pozostawiamy tam przez noc, zawieszając uprzednio matkę w klateczce. Na następny dzień odkłady wywozimy na inny teren /przynajmniej na odległość 3 km/ aby pszczoły nie wracały na stare miejsce i tam osadzamy na ramkach lub węzie w przygotowanych ulach i zaraz podkarmiamy. Odkłady te mogą być wykorzystane w różny sposób, np. na sprzedaż, poszerzenie pasieki, wzmocnienie innych rodzin, lub też jesienią można je będzie dołączyć z powrotem do rodzin co pozwoli na lepszą ich zimowlę i da szanse na duże zbiory miodu z pożytków wczesnych w następnym roku.
lipiec
Lipiec jest zazwyczaj w pasiekach okresem zbiorów. Niektórzy pszczelarze na odebraniu miodu lipowego kończą sezon zbiorów w danym roku. Inni przewożą pasieki na nowe pożytki np. grykę. Jeszcze inni cierpliwie czekają na pojawienie się spadzi.
Jednakże tam, gdzie zakończono już tegoroczne zbiory miodu należy rozpocząć przygotowanie rodzin do zimowli, gdyż właśnie pszczoły rodzące się w drugiej połowie lata będą zimować i zadecydują o wiosennym rozwoju w następnym sezonie.
W okresie tym chodzi głównie o to, aby zapewnić rodzinie minimalny stały zapas pokarmu w ilości 4-5 kg. Jeśli brak pożytku naturalnego, rodziny trzeba podkarmiać systematycznie niewielkimi dawkami syropu cukrowego, aby matka nie ograniczała czerwienia. Jest to tzw. podkarmianie, „na siłę” .
Musimy pamiętać, że nawet w trakcie sezonu zdarzają się okresy bezpożytkowe, okresy niepogody lub suszy. Zdarzają się wypadki osypywania się rodzin z głodu w czerwcu czy lipcu. Rok bieżący jest korzystny pod względem zbiorów i na szczęście głód na razie pszczołom nie grozi.
Miodobranie.
Do miodobrania przystępujemy w kilka dni po zakończeniu pożytku, tak aby dać czas pszczołom na przetworzenie nektaru czy spadzi w miód. Miód dojrzały jest przez pszczoły „poszyty” , czyli zamknięty w komórkach za pomocą woskowego zasklepu. Jeśli plastry są poszyte przynajmniej w 50 % uznajemy miód za dojrzały i przystępujemy do miodobrania. Czasami jednak pożytek kończy się zanim plastry zostaną poszyte . W tej sytuacji należy odczekać 5-7 dni od momentu zakończenia pożytku /dokładnie wskaże to waga pasieczna/ i przystąpić do miodobrania, gdyż w przeciwnym razie miód zostanie zjedzony przez pszczoły. Gdy mimo wszystko mamy wątpliwości co do dojrzałości miodu dobrze jest posłużyć się refraktometrem, prostym urządzeniem optycznym , które mierzy zawartość wody w miodzie. Za jego pomocą można już bardzo dokładnie stwierdzić stopień dojrzałości miodu nawet bezpośrednio w pasiece, przy otwartym ulu.
Pamiętamy, że przepisy dopuszczają maksymalną zawartość 20 % wody w miodzie. Zebranie miodu niedojrzałego /wodnistego/ grozi jego fermentacją i słusznymi reklamacjami naszych klientów.
Nie będę w tym miejscu opisywać sposobu wykonania miodobrania, gdyż jest on znany wszystkim pszczelarzom , chcę jednak zwrócić uwagę na higienę postępowania z miodem od momentu odbioru z ula do rozlewu w naczynia detaliczne.
Higiena dotyczy samego pszczelarza, czystości jego rąk , ubrania i narzędzi, a także całego sprzętu z jakim miód się styka oraz pomieszczeń w których jest pozyskiwany i rozlewany. Warto przypomnieć, że miód nie może stykać się z naczyniami ocynkowanymi, żelaznymi, zardzewiałymi, poobijanymi.
Jeśli nie posiadamy miodarki ze stali kwasoodpornej, należy jej wnętrze pomalować lakierem dopuszczonym do kontaktu z produktami spożywczymi. Niektórzy pszczelarze do tego celu wykorzystują spirytusowy roztwór propolisu. Wszystkie naczynia i narzędzia muszą być starannie umyte i wysuszone. Miód po odwirowaniu i odcedzeniu powinien się znaleźć w szczelnie zamkniętych bańkach, w których będzie przechowywany, lub w odstojniku z którego będziemy go rozlewać do słoików.
Do rozlewania przystępujemy po upływie 1 doby zbierając wcześniej zanieczyszczenia z powierzchni miodu.
Pamiętajmy także że miód jest higroskopijny tzn. chłonie wodę z powietrza, a więc nie wolno zostawiać go ani na chwilę w otwartym naczyniu.
Pozyskiwanie pyłku.
Pyłek obok miodu staje się ważnym produktem pasiecznym, na który zapotrzebowanie stale wzrasta. Pyłek można pozyskiwać w dwóch postaciach : pierzgi i obnóży. Pozyskiwanie pierzgi jest kłopotliwe i pracochłonne, niektórzy pszczelarze jednak podejmują ten trud, aby zaoferować swoim nabywcom ten cenny , odżywczy i leczniczy produkt w postaci czystej lub w mieszance z miodem. Można też sprzedawać pierzgę w plastrach. Niektórzy hurtownicy skupują takie plastry . Najczęściej jednak pyłek w obrocie występuje w formie obnóży , pozyskiwanych za pomocą specjalnych poławiaczy dostosowanych do konstrukcji ula.
Poławianie pyłku można prowadzić od maja do sierpnia, warto jednak pamiętać, że nie wszędzie i nie zawsze pożytki pyłkowe są obfite i pozyskiwanie pyłku na siłę może doprowadzić do głodu pyłkowego w rodzinie i w efekcie do jej osłabienia.
Bardzo ważne jest , aby pozyskiwany pyłek był jak najszybciej odbierany z uli i konserwowany. Najlepiej, aby odbywało się to codziennie wieczorem, gdyż przetrzymywanie wilgotnego pyłku w poławiaczach powoduje jego psucie się.
Najgroźniejszy jest rozwój w wilgotnym pyłku grzybów, które wydzielają tzw. aflatoksyny, bardzo groźne toksyczne i rakotwórcze substancje. Właśnie zawartość aflatoksyn oraz różnych innych zanieczyszczeń , dyskwalifikuje znaczną część pyłku dostarczanego do skupu.
Pyłek można konserwować poprzez wysuszenie w specjalnych suszarkach do pyłku z kontrolowaną temperaturą suszenia w zakresie 40 – 45 stopni przez 24 godziny. Nie należy suszyć pyłku na słońcu, gdyż nie jest to suszenie wystarczające, a poza tym słońce niszczy jego cenne składniki .
Tak wysuszony pyłek można przechowywać w hermetycznych naczyniach lub workach foliowych najlepiej w atmosferze czystego dwutlenku węgla co zapobiega rozwojowi bakterii i szkodników. Drugim sposobem konserwacji pyłku jest jego zamrożenie do temp. -18 stopni, trzecim mieszanie pyłku z miodem na potrzeby własne i naszych odbiorców.
Warto też zachować pewną ilość suszonego pyłku do przyszłego roku w celu wykonania ciasta cukrowo pyłkowego pobudzającego rozwój wiosenny.
Wymiana matek.
W lipcu możemy jeszcze wykonywać odkłady, można także wymieniać starsze matki przyjmując za zasadę, że w pasiece użytkujemy je najwyżej 2 sezony.
Do dyspozycji mamy różne rodzaje matek, w tym tzw. „ jednodniówki” -matki świeżo urodzone, matki unasienione naturalnie na pasieczysku oraz matki inseminowane.
Najtańsze są matki jednodniówki i z tej przyczyny są chętnie nabywane przez pszczelarzy. Matki te jednak czasem giną podczas oblotów, a poza tym nie mamy wpływu na dobór strony ojcowskiej.
Matki inseminowane gwarantują obustronne pochodzenie, za to są przyjmowane mniej chętnie w rodzinie i często szybko wymieniane . W roku bieżącym nie są one objęte dotacją z ARR.
Najcenniejsze są matki czerwiące, unasienione naturalnie , są też one dobrze przyjmowane przez pszczoły.
Matki najlepiej są przyjmowane od maja do lipca i we wrześniu. Lepiej przyjmowane są matki duże i dobrze odchowane.
Warunkiem przyjęcia nowej matki przez rodzinę jest brak matki i mateczników, podobieństwo rasowe, dopływ pokarmu oraz obecność młodych pszczół. Konieczne też jest zniwelowanie zapachu starej matki.
Dla powodzenia przyjęcia matki w rodzinie ważny jest także sposób jej poddania dlatego też chcę podać kilka sposobów sprawdzonych przez praktykę. Każdy pszczelarz powinien wybrać sobie metodę najbardziej przydatną w jego warunkach.
1. Metoda bezpośrednia – matkę przegłodzoną wpuszczamy wieczorem przez wylotek lekko poddymiając. Rodzina powinna byś osierocona 4-5 godzin wcześniej. Metoda dość ryzykowna.
2. Inna metoda polega na zabraniu starej matki z plastra i natychmiastowym poddaniu nowej matki w tym samym miejscu. /Metoda sprawdza się tylko przy dobrej pogodzie i pożytku/. W ten sposób można też poddać matkę do odkładu.
3. Poddawanie matki do izolatora na ramkę z wygryzającym się czerwiem, bez towarzystwa innych pszczół. Tak poddajemy matki najcenniejsze.
4. Wymiana matki starej na nową. Usuwamy starą matkę . Po 7 dniach likwidujemy mateczniki i poddajemy matkę w klateczce. Przez 5 dni nie zaglądamy do ula.
5. Poddawanie do odkładu. 4-5 godzin po utworzeniu odkładu matkę poddajemy w klateczce zatkanej obok czerwiu. Po 2 dniach sprawdzamy, czy nie ma mateczników i czy pszczoły nie odnoszą się do niej wrogo i otwieramy zatyczkę. Przez 5 dni nie zaglądamy.
Klateczki można zawiesić między ramkami lub wcisnąć w woszczynę najlepiej w dolnej części ramki tuż przy bocznej listewce, blisko czerwiu.
Matka powinna zacząć czerwić najpóźniej do 3 tygodni od poddania. Po tym terminie matkę reklamujemy u hodowcy.
Uwaga! Gdy poddajemy matkę do pszczół innej rasy, trzeba sprawdzać przez kilka tygodni czy nie ma mateczników, aż do czasu gdy wylęgną się robotnice po poddanej matce.
Wśród pszczelarzy którzy sami hodują matki na własne potrzeby rozpowszechniony jest sposób poddawania rodzinom czy odkładom mateczników na wygryzieniu. Jest to sposób bardzo wygodny i co najważniejsze skuteczny. Procent przyjęcia matek poddawanych tym sposobem jest wysoki. Za to później matkę należałoby odszukać na plastrze i oznakować.
Sierpień
Sierpień w niektórych pasiekach jest kolejnym miesiącem w którym przygotowujemy rodziny do zimowli. W tych pasiekach w pierwszej dekadzie kontynuujemy podkarmianie pszczół mające na celu podtrzymanie czerwienia matek.
Pszczelarze wędrowni korzystają z późnych pożytków takich jak spadź, wrzos, czy nawłoć. Ta ostatnia roślina zajmująca z roku na rok coraz większe areały nieużytków, nabiera także coraz większego znaczenia dla naszego pszczelarstwa. Pszczelarze korzystający z późnych pożytków będą mieć mniej czasu na przygotowanie rodzin do zimowli. Powinni oni tak zaplanować wszystkie prace, aby podkarmianie na zimę zakończyć najpóźniej w połowie września.
Przygotowania do zimowli.
Po ostatnim miodobraniu, które w różnych pasiekach wypada w różnym terminie przystępujemy do przygotowania rodzin do zimowli.
W II połowie sierpnia przystępujemy do układania gniazd na zimę, a następnie do jesiennego podkarmiania.
Układanie gniazd.
Podczas ostatniego miodobrania usuwamy część ramek zbytecznych już dla rodziny np. nadstawki lub trzecie korpusy ponad kratą. Później tzn. w drugiej połowie sierpnia gniazda układamy ostatecznie odbierając pozostały miód zgromadzony przez pszczoły w gnieździe. W ulach typu Dadant lub warszawski poszerzony rodzinę układamy na 6-7 ramkach , po bokach ocieplając matami. Taka ilość ramek jest zupełnie wystarczająca do zimowli. Nie powinniśmy się martwić tym , jeśli nie wszystkie pszczoły mieszczą się na tych ramkach. Spora ich ilość zginie jeszcze przed zimą, zwłaszcza podczas przerabiania pokarmu zimowego.
W ulach wielokorpusowych rodziny można zimować w dwojaki sposób: albo w jednym korpusie na 10 ramkach , albo też w dwóch korpusach 2 x 5-6 ramek. Wydaje się, że ten drugi sposób jest znacznie lepszy dla pszczół, gdyż gniazdo tak ułożone przypomina swoim kształtem barć /wąskie, a wysokie/. Zimujące pszczoły już jesienią mogą wiązać kłąb bezpośrednio pod zapasami pokarmowymi w pustych komórkach dolnego korpusu. W trakcie zimowli kłąb bez przeszkód posuwa się ku górze, co jest wygodniejsze niewątpliwie od przesuwania się w poprzek gniazda przy ułożeniu w jednym korpusie. Warto pamiętać w tym momencie , aby ramki górnego korpusu były odbudowane od dołu do samej beleczki, gdyż zbyt duża przerwa między plastrami może uniemożliwić kłębowi pszczół przejście do górnej kondygnacji i w efekcie spowodować osypanie się rodziny z głodu.
Gniazdo dosunięte do którejś ze ścian z drugiej strony osłaniamy matami. Poza nimi pozostaje pusta przestrzeń. Nad tym pustym „kominem” uchylamy lekko jeden otwór wentylacyjny w powałce, który powinien działać aż do wiosny. Otwory wentylacyjne w daszku pozostają cały czas otwarte. Do zimowli pozostawiamy ramki jasnobrązowe, tzn. niezbyt stare , tegoroczne lub co najwyżej zeszłoroczne. Ma to istotny wpływ na zdrowotność rodziny /głównie na profilaktykę nosemy/.
Układając gniazdo szacunkowo oceniamy ilość miodu jaka pozostaje w ramkach /odpowiednio zmniejszymy później ilość podanego syropu/. W wypadku miodu spadziowego nie należy pozostawiać go więcej jak 2-3 kg, gdyż zimująca na spadzi rodzina może dostać na przedwiośniu biegunki. Pszczelarze uzyskujący późne zbiory miodu np. z nawłoci często pozostawiają znaczne ilości tego miodu do zimowli. Jest to działanie racjonalne, gdyż miód ten często jest zbyt wodnisty, aby mógł być przeznaczony do sprzedaży , natomiast pozostawiony pszczołom na zimę nie szkodzi im, a pozwala pszczelarzowi zaoszczędzić nieco pieniędzy na zakup paszy do zimowli.
Przy układaniu gniazda musimy też zadbać aby znalazły się w nim przynajmniej 2-3 ramki wypełnione pierzgą co umożliwi rodzinie wcześniejszy rozwój wiosenny
Ocieplanie gniazda poprzez zakładanie poduszek powałkowych w tym okresie jest na razie niewskazane. Chodzi o to , aby na skutek schłodzenia gniazda matki zaprzestały już czerwienia.
Jeśli decydujemy się na zazimowanie pszczół w jednym korpusie ula wielkopolskiego powinniśmy przynajmniej pod spód podłożyć pusty półkorpus stwarzając tym samym przestrzeń na uwiązanie się kłębu poniżej zapasów w pierwszej fazie zimowli. Powstała w ten sposób poduszka powietrzna pod gniazdem ułatwia wentylację podczas zimowli.
Ul typu Ostrowskiej , którego ramki są niższe o 3 cm od wielkopolskiego nie pozwala na zimowlę w jednym korpusie.
Podczas układania gniazd do zimowli łączymy ze sobą słabsze rodziny. Daje to oszczędności paszy, a poza tym zwiększa szanse na przetrwanie zimy i dobry rozwój wiosenny takich połączonych rodzin. Podobnie postępujemy z odkładami wykonanymi wiosną w tym właśnie celu.
Dosyć istotnym jest zagadnienie uszczelnienia górnej części gniazda przy jednoczesnym zapewnieniu wentylacji.
W ulach styropianowych z jednoczęściową powałką problem ten jest rozwiązany konstrukcyjnie. Powałki styropianowej nie potrzeba zimą niczym „docieplać”. Stanowi ona wystarczającą ochronę dla zimującej rodziny. W ulach drewnianych typowych , lub własnej konstrukcji powałka na ogół nie występuje. Zamiast powałki w wolne przestrzenie między górnymi beleczkami ramek wkłada się listewki. Tak powstałe zamknięcie gniazda od góry jest jednak mniej korzystne i dla pszczół i dla pszczelarza. Pszczoły nie mogą przemieszczać się górą na sąsiednie ramki co jest dla nich w sezonie bardzo niewygodne, a w okresie zimowli , w pewnych warunkach może nawet kosztować życie rodziny. Dla pszczelarza zaś niewygodna jest obsługa ula, znaczne zwiększenie pracochłonności każdego przeglądu, kłopoty z ciągłą wymianą i skrobaniem tych listewek, czego nie rekompensuje w żadnym razie zwiększona nieco produkcja propolisu. Dlatego też proponuję pszczelarzom rezygnację z beleczek, a na to miejsce wykonanie we własnym zakresie powałek. Mogą być one wykonane z 2-4 deseczek, płyt paździerzowych itp. Ważne, aby między powałką a ramkami było przejście dla pszczół /0.5 -1 cm/. W deseczkach powałki należy też wyciąć okrągły otwór o średnicy 6-10 cm, który może służyć do podkarmiania i wentylacji . Podczas przeglądów możemy otwierać tylko część powałki co ułatwia pracę i ogranicza zaniepokojenie rodziny oraz nalot obcych pszczół.
W wypadku nie stosowania powałki w ulu gniazdo może być przykrywane grubym płótnem lnianym nasączonym pokostem lnianym, na które zimą kładziemy poduszkę. Nie zalecam za to stosowania folii , gdyż całkowicie uniemożliwia ona przenikanie powietrza, usuwanie pary wodnej i w ostatecznym efekcie może powodować zawilgocenie gniazda.
Choroby pszczół.
W ciągu całego sezonu musimy pilnie obserwować pszczoły pod względem ich zdrowotności. Oceniamy wygląd czerwiu, zachowanie pszczół, śmieci na wylotku i przed ulem itd. Pozwala nam to na wcześniejsze wykrycie pojawiających się chorób i podjęcie ich leczenia.
Chciałbym teraz zwrócić uwagę na choroby wirusowe , których występowanie nasiliło się w naszych pasiekach w ostatnich latach w wyniku pojawienia się pasożyta Warroa destructor będącego roznosicielem tych chorób.
Oto niektóre z nich:
Ostry paraliż pszczół /APV /. Objawy choroby to utrata zdolności lotu przez pszczoły dorosłe, pełzanie pod wylotkiem, drżenie skrzydeł, zamieranie czerwiu otwartego. Efektem jest często śmierć całej rodziny najczęściej w okresie jesiennym /znikanie pszczół z ula/.
Chroniczny paraliż pszczół /CPV/ . Choroba objawia się w dwóch formach. W pierwszej pszczoły z rozdętymi odwłokami przesiadują na wylotku, traca zdolność lotu, pełzają po ziemi, drżą, wspinają się na źdźbła traw. Może wystąpić biegunka. Silne porażenie może doprowadzić do śmierci całej rodziny. Druga forma objawia się utratą owłosienia u pszczół . Małe czarne pszczółki nie tracą zdolności lotu , ale pszczoły zdrowe traktują je jak rabusiów i usuwają z uli. Choroba ma charakter utajony, przewlekły.
Wirus zdeformowanych skrzydeł /DWV/. Rodzą się pszczoły bez skrzydeł, ze zdeformowanymi odwłokami, niezdolne do normalnego funkcjonowania.
Nie ma niestety żadnych leków przeciw tym chorobom. Pomóc możemy tylko przez poprawę warunków bytowania pszczół i wymianę matek na młode, a także przez systematyczne zwalczanie warrozy.
Jedyną zwalczaną z urzędu chorobą pszczół jest zgnilec złośliwy. Atakuje często silne rodziny w środku sezonu. Przyczyną choroby najczęściej jest zawleczenie bakterii lub przetrwalników zgnilca z chorych rodzin przez pszczoły rabujące. Choroba ta z reguły powodowała zamieranie czerwiu zasklepionego. Są już jednak doniesienia o nowych jego formach , gdzie nastepuje zamieranie młodszych larw w czerwiu odkrytym. O pojawieniu się zgnilca w pasiece mamy obowiązek powiadomić powiatowego lekarza weterynarii, który wdraża odpowiednie procedury, w tym zleca leczenie choroby lub likwidację chorych rodzin. W wypadku zgnilca lepiej jednak zlikwidować chorą rodzinę , plastry spalić, a ul poddać gruntownej dezynfekcji.
Nową chorobą wyniszczającą nasze pszczoły od kilku lat jest Nosema ceranae zaliczana do chorób grzybowych. Przy silnym porażeniu może ona powodować podobnie jak ostry paraliż pszczół nagłą śmierć rodziny /zniknięcie pszczół/ w okresie jesiennym lub w początkach zimowli.
Ogólna tendencja dotycząca chorób pszczół przyjmowana obecnie w Europie stawia zdecydowany nacisk raczej na zabiegi profilaktyczno-higieniczne, a nie na leczenie farmakologiczne . Chodzi tu o wyeliminowanie możliwości skażenia produktów pszczelich pozostałościami po lekach.
Warto wiedzieć, że w Polsce nie zarejestrowano żadnych leków przewidzianych do leczenia pszczół, poza nielicznymi środkami warrozobójczymi.
Wrzesień
Wrzesień to w większości pasiek okres popożytkowy, w którym trwają przygotowania rodzin do zimowli. Właściwe przygotowanie rodzin
jesienią rzutuje na wyniki w przyszłym roku. Dlatego też okres ten uważany jest już za pierwszy etap nowego roku pszczelarskiego.
Podkarmianie.
Zaraz po ułożeniu gniazda i zwężeniu wylotków aby nie dopuścić do rabunków przystępujemy do podkarmiania. Tradycyjnie używa się gęstego syropu cukrowego o stosunku cukru do wody 3:2. Woda nie musi być przegotowana, lecz powinna być pozbawiona zanieczyszczeń i bakterii, a więc pochodzić z wodociągu lub czystego źródła.
Syrop wlewamy do podkarmiaczek z których najwygodniejszymi są skrzynkowe podkarmiaczki powałkowe. Podkarmiamy dużymi dawkami syropu 3-4 litry naraz co 2 dni.
Można też stosować wygodną metodę /podpatrzoną u niemieckich pszczelarzy/ podawania cukru z zimną wodą w słoikach twist z zakrętkami w których są wywiercone liczne otwory o średnicy 2 mm. Sposób ten najłatwiej zastosować w ulach styropianowych z powałkami dostosowanymi do podkarmiaczek słoikowych.
Postępowanie tu jest następujące: do czystego słoika wsypujemy do 0.5 kg cukru i zalewamy czystą, zimną wodą. Słoik zakręcamy i ustawiamy do góry dnem na kratce – „pajączku” w powałce ula . Możemy dać naraz 2-3 słoiki. Woda , która znajduje się ponad cukrem przesiąka powoli rozpuszczając go. Najlepszy w tym wypadku jest cukier o strukturze grubokrystalicznej.
Rodzina 2-3 słoiki pobiera przez 2 dni, a więc jest to metoda nieprzydatna w wypadku bardzo spóźnionego karmienia. Można ją za to stosować latem do karmienia pobudzającego.
Osobiście stosuje tę metodę od wielu lat z powodzeniem nawet w latach występowania spadzi. Jest ona szczególnie przydatna dla pasiek położonych z dala od domu, gdzie trudno dowieźć gotowy syrop lub gotować wodę na miejscu.
W ostatnich latach cukier jest coraz częściej zastępowany przez gotowe syropy produkowane przemysłowo. Są to inwerty produkowane z cukru buraczanego oraz syropy skrobiowe wytwarzane ze zbóż. Te nowe pasze są bardzo wygodne w stosowaniu, nie wymagają żadnych czynności przygotowawczych i mniej obciążają pszczoły, gdyż praktycznie nie muszą one odparowywać z nich wody. Często też są one tańsze od cukru. Szczegółowy opis dot. tych nowych pasz jest zamieszczony w osobnym artykule na naszej stronie internetowej.
Bardzo ważne jest ,aby pszczoły zgromadziły do zimowli wystarczającą ilość pokarmu. Przestrzegam pszczelarzy przed „oszczędzaniem” jesienią. Często prowadzi to do upadków rodzin zimą, lub na przedwiośniu.
Jako zasadę przyjąć należy , że jesienią podajemy nie mniej niż 10 –12 kg cukru na rodzinę, przy czym 10 kg wystarczy tylko w wypadku tzw. normalnej zimy. Przy zimie długiej, lub przerywanej okresami dłuższych ociepleń ta ilość może się okazać za mała. Większe zapasy pokarmu zimowego zostaną wykorzystane wiosną, kiedy podkarmianie z wielu względów jest mniej korzystne. Są pszczelarze stosujący jeszcze większe ilości pokarmu do zimowych zapasów, lecz wydaje się to niepotrzebne , lub nawet szkodliwe, gdyż wiosną pozostały po zimie zbyt duży zapas może zostać wymieszany z pierwszym miodem wiosennym i tym sposobem zafałszować go. Kilkuletnia już praktyka w stosowaniu nowych pasz wskazuje ,że należy podać rodzinom tyle kg tej paszy ile stosowaliśmy zawsze cukru, czyli np. jeśli stosowaliśmy 12 kg cukru, to dajemy 12 kg inwertu /t.j ok. 8 litrów/.
Podkarmianie powinno być zakończone do 15 września, jednakże nie zawsze jest to możliwe. W razie występowania późnych pożytków /np. spadzi/ cały proces przygotowania rodziny do zimowli przeciąga się. Nie jest to korzystne i odbija się na jakości zimowli i wiosennym rozwoju, ponieważ do zimy idą nieliczne i spracowane pszczoły. W razie spóźnionego karmienia bardziej przydatne są syropy skrobiowe lub inwerty, gdyż karmienie nimi jest szybsze i mniej obciążające dla pszczół.
W mojej pasiece staram się nie dopuszczać nigdy do takiej sytuacji. Jeśli spadź występuje długo i uporczywie, już pod koniec sierpnia, lub z początkiem września zdejmuję magazyny miodowe, a następnie zaczynam wybierać miód także z ramek gniazdowych z których czerw się wygryzł. Ramki z czerwiem i spadzią rozsuwam na boki układając dość luźno, a do środka wstawiam puste ramki. Czasem trzeba 2-3 wizyt aby wybrać większość spadzi. Jeśli jest już druga połowa września, a przybytki dzienne są poniżej 1kg, podejmuję decyzję o zakończeniu sezonu. Miód wybieram zostawiając najwyżej 3 kg spadzi na obrzeżach gniazda, układam gniazdo, całość ocieplam z boku i zaczynam karmić dużymi dawkami syropu. Pszczoły zajmują się jego przerabianiem i porzucają loty na spadź.
Przesadna chęć pszczelarza wykorzystywania spadzi „do oporu” nawet w październiku jest często zgubna dla pszczół. Wycieńczone, osłabione rodziny nie mogą już zgromadzić wystarczających zapasów zimowych i bardzo często giną w trakcie zimowli.
Coraz więcej pasiek korzysta z późnego pożytku jakim jest nawłoć. Ponieważ najczęściej jest to miód dosyć wodnisty, nie nadający się do sprzedaży, pszczelarze pozostawiają go w plastrach na zimę. W bieżącym roku zbiory nawłoci są tak duże, że mogą one w większości lub nawet w całości pokryć zapotrzebowanie zimowe rodzin.
Zwalczanie warrozy.
Podczas układania rodzin do zimowli przeprowadzamy zwalczanie warrozy jednym z dostępnych w handlu preparatów, stosując się do instrukcji załączonej do opakowania środka. Najwygodniejsze do stosowania są paski polietylenowe zawierające substancję warrozobójczą, a więc Baywarol i Biowar. Z uwagi na ceny tych leków które osiągnęły bardzo wysoki poziom większość pszczelarzy stosuje obecnie tabletki do odymiania Apiwarol. Należy wykonać jesienią /wrzesien-październik/ 2-3 zabiegi w odstępie tygodniowym.Warto pamiętać, że co kilka lat trzeba zmienić stosowany lek, aby nie dopuścić do uodpornienia się populacji varroa destructor , niestety wybór jest niewielki. Zwalczanie warrozy należy przeprowadzić jednocześnie we wszystkich pasiekach na danym terenie, aby uniknąć przenoszenia się pasożytów. Dlatego właśnie akcję zwalczania warrozy powinny koordynować koła pszczelarzy. Warto także w naszym własnym interesie zaopatrzyć w leki niezrzeszonych pszczelarzy-sąsiadów.
W ostatnich latach pisze się dużo o stosowaniu do zwalczania warrozy kwasu szczawiowego czy mrówkowego. Ogólnie trzeba stwierdzić, że zwalczanie warrozy kwasami organicznymi jest możliwe i nie powoduje skażenia wnętrza ula i produktów pasiecznych , jednak nie ma jak dotąd dobrej metody precyzyjnego dawkowania np. kwasu mrówkowego. Stężenie par kwasu zależne od temperatury może być za niskie, lub zbyt wysokie , przez co zabieg może być mało skuteczny lub szkodliwy dla pszczół. Pojawia się także coraz więcej doniesień naukowych potwierdzających znaczną szkodliwość kwasów organicznych dla pszczół, w tym nieodwracalne uszkodzenia organów wewnętrznych i przedwczesna śmierć. Trzeba również wziąć pod uwagę, że kwasy organiczne są bardzo niebezpieczne dla samego pszczelarza. Jako substancje żrące, mogą powodować oparzenia a wdychanie ich oparów może być szkodliwe dla zdrowia. Dlatego nie zalecam Kolegom Pszczelarzom używania kwasów w swoich pasiekach.
Także zwalczanie warrozy za pomocą różnych innych „domowych” leków np. ziołowych jest w mojej opinii niewystarczające i może doprowadzić do zagłady rodzin.
Podczas szkoleń i spotkań pszczelarskich często padają pytania o skuteczność działania ziół w profilaktyce i leczeniu chorób. Liczni pszczelarze stosują różnego rodzaju herbatki ziołowe, wywary, olejki i inne jeszcze substancje przeciw nosemozie i grzybicy w sobie tylko znanych proporcjach i w różnych terminach. Są przekonani, że specyfiki te są skuteczne. Inni jednak osiągają podobne efekty bez ich stosowania.
Osobiście sadzę, że stosowanie ziół itp. substancji nie jest konieczne, a może być nawet szkodliwe dla pszczół. Badań naukowych na ten temat jest niewiele, a więc trudno zalecać niesprawdzone recepty, zwłaszcza, że specyfiki te mogą przy niewłaściwym stosowaniu skażać miód.
Po zakończeniu podkarmiania i usunięciu podkarmiaczek kończymy zabiegi pasieczne tego sezonu. Po 8 tygodniach usuwamy jeszcze paski warrozobojcze, a gniazda uszczelniamy i lekko ocieplamy. Kontrolujemy wieczorami czy nie ma gdzieś cichego rabunku. Z prac magazynowych pozostaje przegląd i ostra selekcja plastrów przeznaczonych do przechowania oraz inne czynności porządkowe w pasiece i w pracowni.
Październik
Październik jest miesiącem, w którym aktywność pszczół jest ograniczona. Owszem, w cieplejsze dni odbywają się jeszcze loty, zbierany jest jeszcze pyłek z ostatnich kwitnących roślin, oraz propolis. Pszczelarz w tych dniach powinien jeszcze obserwować rodziny pod kątem ewentualnych rabunków. Niektórzy pszczelarze przeprowadzają ostatnie przeglądy sprawdzające prawidłowość ułożenia zapasów zimowych, jest to jednak zabieg niekonieczny. Koniecznym jest natomiast usunięcie z uli pasków Biowaru lub Baywarolu po upływie zalecanego przez producenta okresu ekspozycji /8 tygodni/ . Jeśli wcześniej nie przeprowadzono zwalczania warrozy można to jeszcze zrobić właśnie teraz stosując np. Apiwarol do odymiania. Zaleca się wykonanie 2-3 odymiań w odstępie tygodniowym.
W pracowni przeprowadzamy ostrą selekcję plastrów wycofanych z uli.
Wszystkie wyłamane podczas wirowania, ciemne, uszkodzone przez szkodniki wycinamy z ramek i przeznaczamy do przetopienia. Pozostałe plastry segregujemy , osobno układając jasne, nie przeczerwione, które wiosną pójdą do gniazd, osobno z pierzgą które powinny najwcześniej wiosną trafić do uli oraz ciemniejsze, które znajdą zastosowanie w miodniach. Zbyteczna jest moim zdaniem dezynfekcja plastrów za pomocą różnych specyfików, o czym zawzięcie dyskutują pszczelarze na różnych forach. Starsze niż 2 lata plastry należy po prosu przetopić, bo jest to podstawą profilaktyki zdrowotnej.
Plastry przechowujemy w suchych pomieszczeniach, aby zapobiec ich pleśnieniu, luźno zawieszone na regałach, lub w szczelnych skrzyniach czy szafach. W pasiekach z ulami wielokorpusowymi zapasowe ramki przechowuje się tradycyjnie w korpusach. Jednak przy ciasnym ułożeniu łatwo o inwazję szkodników wosku. Niektórzy pszczelarze stosują przeciw nim środki zapachowe np. naftalinę
Wosk uzyskany po przetopieniu przeznaczamy częściowo do wymiany na węzę. Pozostałą ilość najlepiej przeznaczyć na wyrób świeczek i innych ozdób, które cieszą się sporym zainteresowaniem i dodatkowo uatrakcyjniają naszą ofertę handlową.
Cały sprzęt czyścimy i dezynfekujemy. Ramki i ule drewniane opalamy. Ule styropianowe po oskrobaniu myjemy ciepłą wodą z detergentami. Puste ule zabieramy z pasieczyska i chowamy pod dachem. Ramki ułożone w stosiki „na krzyż” wystawiamy pod okapem czy wiatą na działanie mrozu i słońca.
W październiku koncentrujemy się na przygotowaniu do sprzedaży miodu uzyskanego w sezonie. Jeśli miód jest już w słoikach przed sprzedażą należy go zaopatrzyć w nalepki określające gatunek, gramaturę, dane pszczelarza, okres przydatności do spożycia, nr weterynaryjny pasieki itd. Nalepki samoprzylepne można zakupić , podobnie jak zakrętki w sklepach i hurtowniach z zaopatrzeniem pszczelarskim , lub zbiorowo poprzez Koła.
Miód przechowywany dłuższy czas w opakowaniach hurtowych np. bańkach musimy poddać dekrystalizacji. Ważne jest, aby podczas tego procesu nie przegrzać miodu powyżej 40 stopni C. Do dekrystalizacji można używać specjalnych urządzeń przeznaczonych do tego celu. Są to jednak urządzenia dosyć drogie. W warunkach domowych, na mniejszą skalę wykorzystać można do tego celu koce, lub materace elektryczne. Są one dostępne i niezbyt drogie i mają także termostat, który zapobiegnie przegrzaniu miodu.
Miód po dekrystalizacji pozostawiamy przez 1 dobę do ostygnięcia i dopiero wtedy rozlewamy, ponieważ przy rozlewaniu ciepłego miodu na jego powierzchni w słoikach tworzy się nieestetyczna piana.
Do rozlewania miodu używamy słoików, najlepiej nowych o różnych pojemnościach. Wykluczone są butelki, czy np. słoiki po marynatach.
W tym czasie musimy także zabezpieczyć ule i pracownię przed wnikaniem myszy, które bardzo dobrze czują się w tych miejscach, a mogą spowodować znaczne straty poprzez niszczenie przechowywanych plastrów, czy niepokojenie zimujących rodzin.
Najwygodniej jest już w październiku wyłożyć truciznę zarówno obok pracowni, jak i pod ulami w małych leżących słoiczkach i na bieżąco uzupełniać jej zapasy. Oczywiście nie trzeba zakładać trucizny pod każdym ulem, wystarczy to zrobić w kilku punktach pasieki.
Listopad
Trochę pszczelarskiego marketingu.
Okres późnej jesieni, zimy i przedwiośnia jest najlepszym sezonem do sprzedaży miodu. Zimowe grypy i przeziębienia skłaniają nabywców do zaopatrywania się w ten uniwersalny, tradycyjny środek profilaktyczny i leczniczy.
Zagadnienie zbytu produktów pszczelich nabiera coraz większego znaczenia także w pasiekach amatorskich. Często łatwiej wyprodukować miód, niż go potem sprzedać po korzystnych cenach.
W Polsce ok. 60 -70% miodu sprzedawane jest bezpośrednio nabywcom przez pszczelarza. Zupełnie podobnie jest w Europie Zachodniej, gdzie konsument ceni sobie przede wszystkim, jakość miodu, a taką jakość gwarantuje mu tylko znajomość źródła jego pochodzenia. Transakcja zatem oparta jest na zaufaniu nabywcy do pszczelarza. Na takie zaufanie trzeba pracować często całe lata, ale w efekcie uzyskujemy konkretne korzyści, mogąc sprzedawać miód po wyższych cenach i mając zagwarantowane grono odbiorców.
Aby sobie w tym pomóc trzeba uciec się do pewnych chwytów reklamowych jak choćby udział w lokalnych kiermaszach i wystawach, stosowanie promocyjnych cen, dodatkowe zaopatrywanie nabywców w stosowne torby reklamowe , świece woskowe własnego wyrobu ,czy broszurki promujące produkty pszczele. Swoją rolę mogą też odegrać tablice przy domu pszczelarza informujące o sprzedaży miodu, wizytówki, a nawet domowe strony internetowe, których założenie właściwie nic nie kosztuje. Można też do popularyzacji pszczelarstwa, informacji, a nawet dyskretnej reklamy wykorzystać lokalne gazety i czasopisma.
Bardzo ważne jest, aby pszczelarz starał się zapewnić ciągłość sprzedaży miodu na przestrzeni roku, czy lat. Jest to istotne dla stałych klientów, systematycznie kupujących miód u tego samego pszczelarza, często osób starszych i niezbyt dobrze sytuowanych.
Oferowane produkty pszczele także wizualnie powinny zachęcać do zakupu. Opakowania powinny być estetyczne, przyciągające uwagę. Słoiki z miodem o zróżnicowanej pojemności, wszystkie zaopatrzone w etykiety, na których powinny być uwidocznione podstawowe informacje. Obecnie staraniem Polskiego Związku Pszczelarskiego wyprodukowane zostały słoiki o pojemności 0,72 l, czyli zawartości 1 kg miodu z logo PZP. Do słoików tych nalewać można tylko miód pochodzący z polskich pasiek. Słoiki można nabywać poprzez związki pszczelarskie i w pszczelarskich hurtowniach.
Spore znaczenie dla sprzedaży naszych produktów może mieć łatwość ich identyfikacji przez nabywców. Służyć temu może np. oryginalna nalepka z nazwą pasieki /np. ” Pasieka pod Górą”, „Leśna” itd./ ewentualnie specjalny znak graficzny /logo/.
Lepiej jest, jeśli na swoim stoisku np. na kiermaszu oferujemy jak największy asortyment produktów. Oprócz miodu /najlepiej w kilku rodzajach/, uwagę potencjalnego klienta przyciągają swoim wyglądem i zapachem, wyroby z wosku. /Wykonywanie świec omówię dokładniej w zaleceniach grudniowych./ Z własnego doświadczenia wiem, że bardzo duże zainteresowanie nabywców wzbudza miód sekcyjny /plastrowy/. Jego przygotowanie wymaga dodatkowego nakładu pracy, ale warto się pokusić, aby wyprodukować pewną ilość takich plasterków wzbogacających naszą ofertę. Powinny one być opakowane szczelnie w przeźroczystą folię oraz zaopatrzone w etykietę /taką, jak na słoik/.
Niezmiennie zainteresowanie klientów /zwłaszcza dzieci/ wzbudza obecność oszklonego ulika demonstracyjnego. Możliwość bezpiecznego wglądu do gniazda, zobaczenia matki, czerwiu jest zawsze dużą atrakcją, przyciągającą publiczność na nasze stoisko. Oczywiście ulik taki demonstrować możemy tylko w cieplejszych miesiącach.
Zawsze warto mieć także porcje 50-cio lub 100-gramowe propolisu. Wprawdzie gotowe leki na bazie propolisu są dostępne w aptekach, jednak istnieje pewna grupa klientów, którzy wolą sami przygotować sobie roztwór spirytusowy do użytku domowego.
Jeśli w naszej pasiece istnieje możliwość produkcji obnóży pyłkowych trzeba przygotować porcje 0,5 lub 1 kg w woreczkach foliowych, czy słoikach. Ponieważ pyłek, jako produkt pszczeli jest w Polsce jeszcze mało popularny, każda sprzedana porcja powinna mieć załączoną ulotkę dot. jego walorów i zasad stosowania. Można tu np. wykorzystać informacje zawarte w zaleceniach październikowych.
Pszczelarze sprzedający swoje produkty na kiermaszach, targowiskach, a więc w miejscach publicznych powinni się liczyć z możliwością kontroli pod kątem posiadania wpisu do rejestru gospodarstw prowadzących sprzedaż bezpośrednią, prowadzonego przez Powiatowego Lekarza Weterynarii. Brak takiego wpisu może skutkować dotkliwą grzywną.
Osobną formą działania jest edukacja i promocja pszczelarstwa prowadzona w różnych środowiskach nie związanych bezpośrednio z pszcze- larstwem od dzieci przedszkolnych i szkolnych począwszy, na osobach starszych kończąc. Działania takie prowadzone są w wielu ogniwach Związku, bardzo dobrze służą pszczelarstwu i szerzej wychowaniu proekologicznemu społeczeństwa.
Często na spotkaniach pszczelarskich pojawiają się wnioski, wręcz żądania o masową, ogólnopolską reklamę pszczelarstwa i produktów pszczelich. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że ani PZP, ani związki regionalne nie dysponują tak wielkimi środkami finansowymi, aby np. zamawiać reklamy telewizyjne. Po drugie, jak już napisałem wyżej, większość produktów z pasiek amatorskich jest rozprowadzana w sprzedaży bezpośredniej, a więc wśród odbiorców lokalnych i do nich właśnie powinniśmy adresować wyżej podane sposoby i działania marketingowe.
Prace pasieczne w listopadzie. Po ustaniu lotów, przed spodziewanymi opadami śnieżnymi wylotek zakrywamy ukośnie postawionymi szybkami. Zapobiegają one silnym powiewom wiatru, zamknięciu dopływu powietrza przez zlodowaciały śnieg, a także przeszkadzają ptakom wydziobującym z wylotka martwe pszczoły, które przy tym niepokoją zimujące rodziny. Sprawdzamy działanie wentylacji w ulach, ograniczając przepływ powietrza, lecz nie zamykając go całkowicie. Okresowo kontrolujemy pasiekę sprawdzając jej stan, szczelność daszków, zwłaszcza w okresie silnych wiatrów, uzupełniamy zapas trutki na myszy, poza tym zapewniamy spokój. W listopadzie można jeszcze wykonać ostatni zabieg zwalczania warrozy za pomocą kwasu szczawiowego. Zabieg taki jesienią wykonać można tylko 1 raz. Osobiście jednak w ogóle nie zalecam stosowania kwasów organicznych w pasiece, gdyż są one szkodliwe i dla pszczół i dla pszczelarza.
Przed nastaniem silniejszych mrozów jest ostatnia okazja do ewentualnego przemieszczania rodzin wewnątrz pasieczyska, czy też transportu na dalsze odległości.
Grudzień
Zalecenia na grudzień.
Grudzień to miesiąc, w którym nie wykonujemy żadnych prac pasiecznych. Lustrujemy tylko od czasu do czasu pasieczysko, bez niepotrzebnego niepokojenia pszczół. Sprawdzamy, czy nie spadły szybki zasłaniające wylotki, czy wiatr nie przewrócił uli, albo czy nie zostały one uszkodzone przez ptaki. Szczególnie niebezpieczne dla uli styropianowych są dzięcioły. Ich ataki nie są może zbyt częste, ale jeśli już nastąpią powodują całkowite rozbicie korpusów i zagładę rodziny. Podobnie rzecz ma się z drapieżnymi ssakami np. kunami.
Tegoroczna jesień jest wyjątkowo ciepła, słoneczna i sucha. Pszczoły latały praktycznie do połowy listopada. Nie jest to jednak jakaś sytuacja wyjątkowa, która pogarszałaby warunki zimowli. Niestety pojawiają się sygnały o zaobserwowanych spadkach rodzin właśnie w ostatnich miesiącach. Przyczyną może być wirus ostrego paraliżu pszczół, lub też Nosema ceranae, nowa jednostka chorobowa powodowana przez grzyba zawleczonego z Azji , a bardzo już w naszych pasiekach zadomowionego.
Na bieżąco uzupełniamy truciznę na myszy wykładaną w pasiece i pracowni. Jeśli mamy takie możliwości i umiejętności, w zaciszu warsztatu rozpoczynamy remonty uli i sprzętu, budowę nowych uli, albo też tworzenie „wynalazków” z których słyną pszczelarze.
Zima to także okres intensywnych szkoleń pszczelarskich. Małopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego zaprasza każdego roku na Konferencję Pszczelarską, która odbywa się w Karniowicach.
Jan Ślósarz
Komentarzy: 0